Przyszedł kwiecień, a wraz z kwietniem z trudnością nadążam za swoim życiem. Gdzieś w drodze z jednej pracy do drugiej zupełnie zapomniałam że przyszła ta prawdziwa, słoneczna wiosna. Ta którą uwielbiam ponad wszystko - kwitnące magnolie, kwiaty wiśni, pachnące czereśnie, lasy obsypane zawilcami i przylaszczkami. Ten cudowny czas trwa może z 3 tygodnie i bardzo żałuję, że obecnie po prostu ucieka mi między palcami.
Świeca na dziś to Early Spring Bloom od Yankee Candle. Celebruje wczesne oznaki wiosny - pierwsze ciepłe powiewy powietrza, pierwsze promienie słońca i nieśmiało rozwijające się pąki kwiatów. Biały wosk i minimalistyczna etykieta z białymi kwiatkami zwiastowały kompozycję lekką, świeżą i nienachalną - i taka właśnie jest.
Ze strony producenta
Uroczy
bukiet wczesnych, wiosennych kwiatów: przebiśniegi, krokusy, konwalie,
maki, kwiaty wiśni i tajemniczy jaśmin… uwodzicielsko delikatne i
świeże.
nuty głowy: lilia, kwiat wiśni
nuty serca: maki, jaśmin
tło: białe piżmo, drzewo sandałowe, tonka
Moje wrażenia zapachowe
Świeca pachnie inaczej niż w moich wyobrażeniach przed powąchaniem. Oczekiwałam eksplozji kwiatowej - białych kwiatów w bardzo aromatycznym, wiosennym bukiecie. Zapach okazał się być natomiast kompozycją wybitnie perfumeryjną. Miękki, niezbyt słodki, odrobinę mydlany. Bardzo, ale to bardzo przypomina mi zapach szamponu do włosów. Prawdopodobnie coś z zamierzchłych czasów dzieciństwa - kwiatowy Mrs Potters lub Gliss Kur... Ma w sobie wręcz "szamponową" wytrawność. :)
Early Spring Bloom należy do kategorii kwiatowej (floral), chociaż osobiście śmiało bym go postawiła wraz z innymi zapachami z kategorii świeżej (fresh), odsuwając tym samym od realistycznych zapachów kwiatowych w stylu Sweet Honeysuckle czy Raindrops On Roses.
Moc zapachu
Już na sucho zapach wpisuje się w grupę świec delikatnych, więc automatycznie powędrował do mojej sypialni, która i tak jest dużym pomieszczeniem. Słój spisał się u mnie bez zarzutu - nie przytłaczał, robił atmosferę, dodawał powietrzu świeżości i nie narzucał swojej obecności. Jednocześnie w paleniu rozwiały się moje obawy o to, że go nie wyczuję. Na mały i średni metraż powinien być idealny. :)
Moja opinia
Z perfumeryjnymi zapachami zwykle mam loterię - albo podejdzie, albo nie podejdzie. Lubię zapachy mające w sobie więcej autentyczności. Uwielbiam cierpkość łodygi, soczystość liści, albo wręcz duszny, kwiatowo-wodny bukiet aromatów kwiaciarni. Kompozycja Early Spring Bloom jest lekka, kobieca, świeża i nieprzekombinowana. Kosmetyczna i łazienkowa. Ładna, ale nie jest moim osobistym must have. Może dlatego że zabrakło mi w nim pazura lub autentyczności. Niemniej jest przyjemny, ładny, odprężający - dlatego wystawiam mu dobrą opinię. :)
Early Spring Bloom to świeca limitowana, więc kupicie ją tylko przez ograniczony okres czasu, tylko w dużym słoju. Moją nabyłam w Markowych Świecach.
Jeśli mieliście okazję próbować Early Spring Bloom, to dajcie proszę znać w komentarzach. Jestem bardzo ciekawa Waszych odczuć :)!
Jeśli mieliście okazję próbować Early Spring Bloom, to dajcie proszę znać w komentarzach. Jestem bardzo ciekawa Waszych odczuć :)!
3 komentarze
Chciałabym przetestować, ale tak dużo teraz wychodzi że nie wiem co z tego wyjdzie :) piękne zdjęcia <3
OdpowiedzUsuńAle ta świeca jest śliczna :)
OdpowiedzUsuńNie wiem dlaczego, ale kiedy na nią patrzę oczami wyobraźni (lub bardziej nosem ;p) widzę Loves me, loves me not. To może przez te stokrotki. :) Ale wierze, że zapach jest delikatny i idealna na tę porę roku. Yankee umie robić takie kompozycje!
OdpowiedzUsuń